Translate

sobota, 7 lipca 2012

SKALNIK



                                             Janowice Wielkie-SKALNIK-Kowary  07-07-2012




Rudawy Janowickie momentami przypominają mi Góry Stołowe, różnorodne formy skalne, miejsca widokowe, zdecydowanie lubię takie klimaty. Janowice Wielkie zaś to dobre miejsce by stąd w nie wyruszyć.
Ze stacji kolejowej zielonym szlakiem zacząłem kilkugodzinną wędrówkę.

Ulicą Wojska Polskiego a następnie Zamkową powoli docierałem do lasu zostawiając za sobą zgiełk cywilizacyjny wpadając w delikatne i czułe objęcia Rudawskiego Parku Krajobrazowego.

W cieniu drzew maszeruje się dosyć przyjemnie, zwłaszcza że słońce operuje coraz intensywniej a zapowiada się, że będzie gorąco. Po chwili przyjemny szum wody oznajmia mi, że zbliżam się do Hutniczego Potoku, który kilkoma strużkami przecina drogę.
Kawałek dalej szlak idzie mocniej pod górę kamienistą drogą, a między kamieniami spływa jakiś ciek wodny.

    Wreszcie po około 45 minutach od stacji oczom mym ukazał się Zamek Bolczów.

   Zajrzałem do wnętrza zamku i okazało się, że nie jestem tu jedynym turystą bowiem na dziedzińcu stał rozbity namiot a na sznurach porozwieszana była odzież, niewątpliwie której użytkownicy siedzieli przed owym namiotem najwyraźniej niedawno obudziwszy się.
Po wdrapaniu się po schodach na najwyżej położony punkt zamku mogłem napawać się estetyką krajobrazu m.in.  z wyraźnymi dwiema kulminacjami Gór Sokolich.

W dalszą drogę ruszyłem czarnym szlakiem mijając po obu stronach różne skałki, niektóre mające swe nazwy. A szlak wiedzie chyba słynną "Route 66". Ameryka.
Po 15 minutach miejsce odpoczynku i szlak niebieski, któremu będę towarzyszył aż do Małej Ostrej czy też Ostrej Małej. Niecałe pół godziny dalej - Polana Mniszkowska, gdzie dochodzi na chwilę szlak żółty. Podchodząc pod Wołka obróciwszy się mogłem czasami dostrzec między drzewami  na północy  Góry Kaczawskie z "rozebraną" górą. To chyba Połom.
 
    Pół godziny drogi od polany postawiłem nogę na szczycie Wołka.
    Zaczynają dawać znać o sobie muchy. Zdaję sobie sprawę, że moje spocone ciało jest dla nich wielce atrakcyjne ale nadmierne powodzenie w tym przypadku nie jest dla mnie miłe. Oganianie się niestety jest męczące i jałowe. Po pół godziny stoję na Rozdrożu pod Bielcem gdzie widać działalność kamieniołomu.
 
    Dziesięć minut drogi dalej niebieskim szlakiem czeka Przełęcz Rudawska.


 Dwa kwadranse później osiągam wierzchołek Skalnika. Teren zalesiony, przy drodze na drzewie tabliczka z napisem.

   Ale idąc ścieżką nieco w bok docieram do polanki gdzie oznaczony jest szczyt. Nie jest to może rewelacyjne oznaczenie ale jakaś informacja jest. A ta cegła w wyrytą liczbą może za kilka lat trafi do jakiegoś muzeum.

10 minut dalej krzyżują się szlaki ale zanim jeszcze uczepię się zielonego podchodzę ścieżką pod Małą Ostrą do punktu widokowego.
Widoki są naprawdę imponujące, Kotlina Jeleniogórska i Wzgórza Karpnickie jak na dłoni, w dole                         Kowary a za nimi i chmurami Karkonosze.
Grzmoty słyszane z oddali powodują, że przyśpieszam kroku, niebo na północy pociemniało, szykuje się mokry spacer. Zielonym szlakiem dochodzę do Starego Traktu Kamiennogórsko-Kowarskiego a nim do leśniczówki i miejsca odpoczynku z młodym bukiem - znakiem przyjaźni.
    Teraz Bukową Drogą do Wojkowa razem z płynącą Kalnicą i dalej prosto do Kowar.
   
    Prawie po godzinie jestem przed nieczynnym dworcem kolejowym, sprzed którego odjeżdżają busy.
                              
                                        A burza jednak przeszła gdzieś bokiem. Fart.


2 komentarze:

  1. Lubię kowarki klimat :) Zupełnie inaczej niż w sąsiednim, drogim i przeludnionym Karpaczu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam to samo. Od tłumów i hałasu właśnie uciekam w góry i nie po to przecież by spotykać podobne klimaty.

      Usuń