Translate

wtorek, 14 sierpnia 2012

ŚNIEŻNIK



                                Stronie Ślaskie-ŚNIEŻNIK-Międzygórze  14-08-2012




    O Śnieżniku w internecie jest tak mnóstwo informacji, że jedna relacja więcej nie zrobi różnicy. Jest to bowiem jeden z najpopularniejszych szczytów w Sudetach i postawienie stopy na jego wierzchołku jest "obowiązkiem" każdego piechura. A wejść na niego można wieloma drogami, i z polskiej, i z   czeskiej strony.
  Ja zacząłem w Stroniu Śląskim przy Skwerze La Machine i zamierzałem trzymać się żółtego szlaku aż do Hali Pod Śnieżnikiem.

Trasa wiodła mnie drogą na Bolesławów obok boiska sportowego i już po pół godziny byłem przy zalewie w Starej Morawie, nad którym pracowały jeszcze buldożery. Akwen jest ładnie położony, są: plaża, boiska, plac zabaw dla dzieci, a dookoła górki, jak np. Młyńsko.

  Zaraz za zalewem szlak schodzi w prawo pod górę i polną drogą dociera do szosy na Kletno, ale nie idzie nią lecz na skrzyżowaniu odbija i prowadzi nad Kletnem. A za sobą zostawiam Stronie pod Sowią Kopą.

Po około 30 minutach ponownie dochodzę do jezdni, ale już w Kletnie. Od teraz będzie mi towarzyszyła płynąca w przeciwnym kierunku Kleśnica. Po 10 minutach mijam opuszczone, umierające dwa obiekty: Śnieżynkę i Śnieżnika bliżej drogi, niegdyś Hotel Kaisersruh. Są na sprzedaż, może ktoś chętny?

Dwadzieścia minut wyżej Kopalnia Uranu, czyli Podziemna Trasa Turystyczno-Edukacyjna. Ale nie mam w planie jej zwiedzania tak samo jak Jaskini Niedźwiedziej i Muzeum Ziemi. Może innym razem.

   Pogoda dopisuje tak jak i nastrój więc drogę przemierza się sympatycznie. Przy trasie stragany z pamiątkami, ale ciupagi nie potrzebuję, ani pluszaka. Po 15 minutach koiłem pragnienie wodą z krynicy Marianna, z odwiertu 120 metrów w głąb ziemi. Stąd ten głęboki smak. Przed spożyciem zapoznaj się z treścią ulotki dołączonej do opakowania bądź skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą.

   Nieco dalej wyrobisko kamieniołomu marmuru, nieczynnego już, Biała Marianna I. Całe szczęście, że nieczynnego.

  Jeszcze parę kroczków i stoję "u bram" rezerwatu przyrody. A wraz ze mną wielu spragnionych wrażeń turystów.

  Po 10 minutach wejście do jaskini. Swoje trzeba odczekać żeby móc zwiedzić, ale mnie to nie dotyczy,  ja mam napięty terminarz.

   Krótki postój na "doładowanie" i ruszam w dalszą drogę. Leśną dróżką pod górę aż do miejsca, gdzie szlak żółty wykonuję dziwne manewry. Stoję, patrzę i nie rozumiem. Jeden znak informuje o skręcie szlaku na kładkę nad Kleśnicą i wiedzie w przeciwnym kierunku, inny jakby idzie pod górę. Dochodzą kolejni wędrowcy i też są nieco zdezorientowani.  Wyciągają wszyscy mapy ale w tej skali takie niuanse nie są widoczne.

   Wszyscy gremialnie postanowili iść pod górę, bo kierunek odpowiedni. Po pewnym czasie zdaliśmy sobie sprawę, że tędy szlak nie idzie. Ale ścieżka pewnie nas gdzieś doprowadzi, zwłaszcza, że  wiedzie wzdłuż rzeki. Wraz z pewnym mężczyzną, który przemierzał dystans topless, wysforowaliśmy się, gdyż tempo mieliśmy szybsze od pozostałych, i we dwójkę parliśmy do przodu. Nie dociekałem czy jego oryginalny "ubiór" jest formą wyrażania siebie czy też sposobem na lepsze pozbycie się ciepła z organizmu.  Pół godziny później przechodzimy nad Kleśnicą i zaczyna się ostra wspinaczka. Wreszcie docieramy do drogi i żółtego szlaku. Kawałek wyżej szeroka bita droga oraz dochodzi szlak czerwony a także więcej ludzi i samochodów.

   Po półgodzinnym podejściu chwila odpoczynku, regeneracja sił i dalej w drogę. Po chwili Przełęcz Śnieżnicka gdzie krzyżują się szlaki.

   Stąd już tylko niecałe dwa kwadranse do schroniska "Na Śnieżniku", po drodze podziwiając piękną okolicę z wysoką Czarną Górą na widnokręgu.

   Wreszcie Hala Pod Śnieżnikiem, dziesiątki ludzi, gwar, nie tego szukam w górach. Ale są wakacje. Tutaj moja i mojego chwilowego kompana drogi się rozeszły.


   Wejście na wierzchołek zajęło mi pół godziny, a na górze wiatr i temperatura niezbyt letnia. A do tego hałas jaki czynią dzieciaki z jakiejś wycieczki pod opieką księdza, skaczące po gruzach ostałych z  wieży widokowej.

 Panoramy jednak rekompensują pewne niedogodności. Wielkie przestrzenie dokoła upajają i uspokajają. Pięknie.

  20 minut zajęło mi zejście z powrotem pod schronisko a tu uczepiłem się czerwonego szlaku i dreptałem do Międzygórza. Przy trasie znajdują się tablice z ciekawymi informacjami na temat Masywu Śnieżnika.

    Po niecałej godzinie zejścia teren łagodnieje; dochodzę do Czarnej Drogi i mostkiem nad Wilczką do skrzyżowania i miejsca odpoczynku.

  Potok płynie wartkim nurtem i pełno w nim różnego rodzaju kamieni i głazów. Jeden z nich przypomina mi fokę.

  Po 15 minutach ja i Wilczka wpadamy do Międzygórza.

   Jeszcze zostało mi trochę czasu więc przechadzam się po "Wölfelsgrundzie" ciesząc oczy tym klimatycznym miejscem z ciekawą drewnianą zabudową, jak choćby "Marienbad" czyli dzisiejszy D.W. Gaweł.

Zaglądam jeszcze nad wodospad, który przed powodzią w 1997 r. był nieco wyższy. Ale i tak jest efektowny.

                Czas nagli, zostawiam Wilczkę, niech sobie tutaj spada,  ja natomiast spadam do domu.

https://picasaweb.google.com/108110433700359159662/StronieSlSnieznikMiedzygorze

   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz