Translate

piątek, 5 października 2012

POPIEL




                                    Zagórze Śląskie-POPIEL-Krzyżowa   05-10-2012




     Nadszedł czas na najniższy, jeśli chodzi o wysokość bezwzględną, wierzchołek zaliczany do Korony Sudetów Polskich. Nie jest on ani piękny, ani trudny, ani efektowny. Po prostu jest.
   Zdobywanie Popiela zacząłem z miejsca, które jest wyżej położone niż ten szczyt a mianowicie z ronda w Zagórzu Ślaskim, bo po górach choć trochę chciałem pochodzić.

  Szedłem pod górę leśną alejką w kierunku Zamku Grodno, szlaki mnie prowadziły a latarnie mi się głęboko kłaniały.

    Po 10 minutach stałem u wrót zamku czarującego piękną fasadą. Z zewnątrz obiekt robi wspaniałe wrażenie, szczególnie jego elewacja.

   Wewnątrz już nie jest tak różowo, jakieś prace konserwatorskie trwają ale czy przywrócą zamkowi niegdysiejszy blask? I czy jest to w ogóle możliwe? Oby.

    Po krótkim zwiedzaniu ruszyłem w dalszą drogę kierując się w stronę Jeziora Bystrzyckiego zamierzając wędrować jego lewym brzegiem. Po kilkunastu minutach byłem przy znajdującej się nad zbiornikiem dawnej restauracji "Wodniak" skąd widoczna jest wieża zamku górującego nad jeziorem.

   Wzdłuż przeciwległego brzegu jeziora prowadzi asfaltowa droga, która jest bardziej uczęszczana ale ja upodobałem sobie tę stronę akwenu, która idzie trawersem Drewnicy i Kurzętnika.
 
   Po 20 minutach jestem przy tamie z zamiarem przejścia po niej na drugą stronę jeziora ale moje plany musiały ulec zmianie.

   Trzeba było nieco nadłożyć drogi chcąc obejść zaporę ale dzięki temu mogłem zobaczyć w Lubachowie stadko przemiłych stworzeń, które hasały po wybiegu jednego z przydrożnych gospodarstw.

   20 minut zajęło mi obejście tamy i dalej maszerowałem drugą stroną jeziora aż do spotkania żółtego szlaku, patrząc pod nogi by jakiegoś płaza nie nadepnąć i ekosystemu nie naruszyć.

    Wreszcie po kilku minutach wychodzę naprzeciw szlakowi żółtemu i razem opuszczamy nadjeziorny asfalt zaczynając podejście trwające około 20 minut, kończące się przy Kanciarskim Buku (Schwindlerbuche).

   Pod tym drzewem krzyżują się drogi, żółty szlak ostro skręca w lewo, podążam nim przez chwile i opuszczam odbijając w prawo leśną nieoznakowana dróżką w dół.  Po pewnym czasie dochodzę do Bojanickiej Wody, wzdłuż której będę wędrował dalej.

   Pół godziny od zejścia z żółtego szlaku przecinam szlak czerwony przy stanicy myśliwskiej "Odyńcówka", należącej do Koła Łowieckiego "Dzik" w Świdnicy.

    Kilkaset metrów dalej zaczyna się asfalt a oznacza to, że cywilizacja blisko. W drodze na Popiela muszę minąć Bojanice z kościołem p.w. Matki Boskiej Częstochowskiej, o którym najwcześniejsze informacje pochodzą z 1370 roku.

   Kolejną mijaną wsią jest Opoczka, sprzed której roztacza się widok na Masyw Ślęży i to chyba jedyne co można powiedzieć o tej miejscowości.

   I wreszcie Makowice z okazałym pałacem zbudowanym w latach 1875-1876 w stylu renesansu, położonym nad stawem, jednym z kilku.Fundator musiał być łebski. Von Websky.
 
   Zaraz za pałacem znajduje się gotycki kościół św. Katarzyny, obok którego z drogi widać już obiekt pożądania tej wędrówki.

  Pięć kwadransów szedłem przez trzy wioski aby dotrzeć do podnóża wzniesienia. Rozpocząłem atak zaraz za zabudowaniami, żadnej ścieżki, bez asekuracji, tylko: ja, góra, drzewa i krzaki. Po pięciu minutach znalazłem szczyt. Oprócz repera w ziemi jest wyryta na pochyłym drzewie nazwa. Tak, to Popiel.

   Flagi nie zatknąłem na szczycie tylko spokojnie spożyłem kanapkę wyciągniętą z plecaka i ruszyłem dalej trochę po omacku. Schodząc w dół różnymi ścieżkami znalazłem się w końcu na asfaltowej drodze wiodącej z Makowic do Krzyżowej. Idę nią. Popiel powoli zostaje w tyle.

     Wokoło roztaczają się przyjemne widoki, bo i na Masyw Ślęży można popatrzeć i na płaską Świdnicę a po przeciwnej stronie Góry Sowie oraz Góry Wałbrzyskie.

   Koniec kolejnej mojej włóczęgi nastąpił w Krzyżowej, miejsca znanego z Międzynarodowego Centrum Konferencyjnego mieszczącego się w byłym majątku rodziny von Moltke.  Z drogi niestety za wiele nie widać.

   Po 45 minutach od zdobycia Popiela dotarłem do stacji kolejowej w Krzyżowej z budynkiem w takim stanie, że od samego patrzenia można nabawić się infekcji, skąd udałem się w tylko sobie znanym kierunku.

 https://picasaweb.google.com/108110433700359159662/ZagorzeSlPopielKrzyzowa
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz