Zlaté Hory - BISKUPIA KOPA - Zlaté Hory 07-09-2014
Mimo, iż jest to Korona Sudetów Polskich, uznałem, że ze względów logistycznych najdogodniej będzie zdobyć Biskupią Kopę od czeskiej strony. Zlaté Hory stanowiły świetny punkt wypadowy.
Spod miejskiego muzeum, skąd już widać Biskupią Kopę, wyruszyłem na południe ulicą Polską trzymając się zielonego szlaku.
Po krótkim przejściu główną ulicą szlak schodzi z drogi i tym samym zaczynam podejście. Miasteczko powoli zostaje w dole.
Po 20 minutach jestem na wzgórzu, gdzie znajduje się kaplica św.Rocha wybudowana w latach 1661-1666 w podzięce świętemu za odwrócenie zarazy od miasta. W czasie wojny austriacko-pruskiej kościółek spłonął w 1759 roku ale wkrótce został odbudowany.
Na budynku jest umieszczona tablica pamiątkowa ku czci poległym żołnierzom obydwu wojsk.
Svatý Rochus to jednak nie koniec wspinaczki. Przez chwilę szlak biegnie łąkami dzięki czemu można się cieszyć widokami. Przede mną cel wyprawy z odznaczającą się na szczycie wieżą widokową.
Na południu natomiast widok na Příčný vrch.
Ze słonecznych łąk znowu wchodzę do lasu, gdzie robię sobie krótki postój przy skale Mnichův kámen. Być może swoją nazwę skały zawdzięczają kształtowi przypominającemu kaptur mnicha.
Pnąc się pod górę zauważyłem przy szlaku drzewo z sercem. Ciekawe czy to robota człowieka czy natury?
Jeszcze wyżej znajduje się rozcestník Hoffmanova lavička. Rozglądałem się dookoła ale żadnej ławki nie zauważyłem. A kim był Hoffmann? Tabliczka informuje, że to "złotogórski" autor przewodnika z 1889 roku.
Ostatnie metry podejścia na Biskupią Kopę wiodą zakosami, które można skrócić, jednak kosztem nachylenia. Wreszcie po prawie godzinie drogi od św. Rocha osiągam upragniony wierzchołek.
Sam na szczycie nie byłem ale to popularna góra. Spragniony organizm uspokoiłem zimną Kofolą z tutejszego kiosku. Cennik wejścia na wieżę jest dwuwalutowy lecz w koronach wychodzi taniej.
Pohled z rozhledny jest jednak piękny, choć idealnie nie jest. W dole Zlaté Hory.
Bardziej na południe Příčný vrch a za nim widoczny Pradziad.
Na wschodzie Srebrna Kopa.
Na północy Jarnołtówek i Głuchołazy.
W drogę powrotną udawałem się początkowo niebieskim szlakiem. Szybko dotarłem do rozcestníka Braunerova lavička. Tutaj jakaś ławeczka była.
Kim był Brauner? To miejscowy proboszcz oraz burmistrz w latach 1928-38, tworzący okoliczne trasy turystyczne, aresztowany w czasie II wojny światowej przez gestapo.
Przy szlaku znajdują się ruiny zamku Leuchtenštejn, bardzo skromne. Być może ziemia kryje więcej. Nawet źródeł historycznych o tym obiekcie jest niewiele.
Gdy nachylenie stoku łagodnieje a las rzednie można znowu oglądać coś więcej niż najbliższe drzewa. Góra Czapka pomiędzy Jarnołtówkiem a Konradowem.
Na rozdrożu "Na Varté" szlak niebieski krzyżuje się z żółtym i właśnie tym drugim kontynuowałem delikatne zejście do Zlatých Hor upajając się wrażeniami estetycznymi.
Tuż za Rožmitálem napotkałem na zmasowany atak świerszczy. Tysiące osobników skakało wokół, odbijając się czasem ode mnie. Mnóstwo ich było rozjechanych na asfalcie. Ostrożnie stąpałem by jakiegoś nie uszkodzić.
W Zlatých Horach byłem ponownie 50 minut po zdobyciu Biskupiej Kopy. Do głównej drogi dochodziłem ulicą Kościelną obok świątyni Wniebowzięcia Marii Panny z XIII wieku.
Idąc ulicą Polską mijam jeszcze ratusz wkomponowany w ciąg zabudowań.
Kończę pobyt w Zlatých Horach ale jeszcze nie zdobywanie szczytów tego dnia. Ten najbardziej wysunięty na wschód z KSP zdobyty. Teraz muszę "teleportować" się do Mikulovic.
Świetnie Ci wyszło foto z podejścia na wieżę :)
OdpowiedzUsuńFajny blog i fajna wycieczka. Lubie te rejony :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)